poniedziałek, 11 kwietnia 2016

KILKA GODZIN W WIEDNIU CZYLI CO UDAŁO NAM SIĘ ZOBACZYĆ Z DZIEĆMI


Z Bratysławy do Wiednia dzieli nas godzina drogi samochodem. Koniecznie trzeba skorzystać z takiej okazji i odwiedzić miasto, w którym podobno w Europie żyje się najlepiej. Wiedeń od Bratysławy różni się ogromnie. Nie znajdziemy tutaj wąskich średniowiecznych uliczek wyłożonych brukiem, spokoju i ciszy, które opisywałam w przypadku Słowackiej stolicy (TUTAJ). W Wiedniu panuje raczej przepych, kamienice są wielkie i masywne, ulice szerokie, sklepy z najwyższej półki. Przez miasto przelewają się masy turystów, a jadąc tutaj samochodem raczej na pewno postoimy w korkach, nie mówiąc już o trudach znalezienia miejsca parkingowego za rozsądną cenę. W Wiedniu jest tyle miejsc, które warto zobaczyć, tyle ulic, po których warto się przejść, że na pewno lepiej przyjechać tutaj przynajmniej na weekend. Tym bardziej, że większość atrakcji rozsiana jest po całej metropolii i nie dostaniemy się do nich pieszo.

Podczas naszego pobytu w Bratysławie do Wiednia wybraliśmy się dwa razy na kilka godzin. Dla dzieci stolica Austrii oferuje wiele atrakcji, najpopularniejszym z nich jest na pewno Park Rozrywki Prater ze słynnym kołem diabelskim. Nasi chłopcy są jednak za mali na tego typu miejsca, dlatego postanowiliśmy zapewnić im inne rozrywki.

MUZEUM HISTORII NATURALNEJ


Pierwszego dnia zabraliśmy ich do Muzeum Historii Naturalnej. Nasz starszy syn przeżywa obecnie okres fascynacji dinozaurami, więc wydawało nam się to jak najbardziej właściwe. Od razu dobra wiadomość, dzieci do 19 roku życia (!) wchodzą za darmo. Muzeum jest ogromne, prowadzi nas przez około 40 sal, w których możemy podziwiać historię świata od jej początków. Witają nas niezliczone ilości gablot z kamieni, minerałami, skamieniałościami. Moja chęć zobaczenia wszystkiego od A do Z została szybko ugaszona, głównie przez powtarzane 100 razy na minutę pytanie: „Ale gdzie są dinozaury”. Spójrzmy więc na mapę – a tak, dokładnie w połowie zwiedzania, dlatego pierwsze 20 sal nawet nie przeszliśmy, a przebiegliśmy w poszukiwaniu prehistorycznych gadów. I choć większości ekspozycji nie zobaczyliśmy dokładnie, warto było dotrzeć do tego miejsca. Zazdroszczę moim dzieciom, że w tak młodym wieku mogą oglądać prawdziwe szkielety dinozaurów. Ja miałam do dyspozycji tylko książki i wyobraźnię, ewentualnie „Park Jurajski”. Oprócz szkieletów i czaszek na wystawie znajdziemy Alozaura, który wygląda jak żywy, rusza się i ryczy. Zbudowano go z wykorzystaniem najnowszych odkryć naukowych specjalnie dla Muzeum Historii Naturalnej. Odtąd mój syn jest przekonany, że wyginęły wszystkie dinozaury prócz jednego. Fajną atrakcją był dla nas również wielki wypchany mamut.


Oczywiście oprócz prehistorycznych zwierząt w Muzeum jest wiele innych atrakcji dla dzieci. Można pójść do planetarium, zobaczyć jak moglibyśmy wyglądać żyjąc kilka tysięcy lat wstecz, na żywo możemy również śledzić jak zmienia się liczba ludzi na świecie. Kilka godzin zwiedzania murowane. Na końcu czekała na nas dość pokaźna wystawa gatunków zagrożonych wyginięciem. Ogromna ilość wypchanych zwierząt w jednym miejscu to jednak nie dla nas, zdecydowanie wolimy już ZOO. 

Muzeum znajduje się praktycznie w sercu Wiednia, dlatego korzystając z okazji postanowiliśmy przejść się na spacer zaczynając od kompleksu pałacowego Hofburg, przez Innerstadt, aż po Katedrę św. Stefana. Klimat Innerstadt jest dość współczesny, stare kamienice przeplatają się z nowoczesnymi, szklanymi witrynami sklepów, po oczach biją niezliczone reklamy, świecące neony i butiki najlepszych projektantów. To na pewno nie jest miejsce dla małych dzieci, ponieważ ulicami podąża wielka masa turystów. Zjeść obiad w tym miejscu to również nie lada zadanie, restauracje są drogie, w większości nieprzystosowane do dzieci i przepełnione. Jedyną atrakcją dla najmłodszych, którą spotkaliśmy podczas spaceru były dwa wiaderka z kredą ustawione pod Katedrą. Z możliwości nabazgrania czegoś na bruku korzystali również starsi :)


ZOO VIENNA

Drugim miejscem które odwiedziliśmy było najstarsze w Europie ZOO. Mieści się na ogromnym terenie ogrodów pałacu Schonbrunner, warto zaznaczyć, że cały teren wpisany jest na listę UNESCO. Choć przeczytaliśmy wiele pochlebnych opinii na temat ZOO, odnieśliśmy zupełnie inne wrażenie. Po pierwsze jest maleńkie, ma 17 ha, dla oddania skali, ZOO w Bratysławie, które opisywałam TUTAJ ma ich 35, a zwierząt jest około 3 razy mniej! Ścisk okropny. Klatki dla zwierząt są dość małe, nie bardzo przypominają warunki naturalne, w których żyją zwierzęta. Owszem wszystko jest w miarę czyste, ale również bardzo komercyjne. Na każdym kroku widzimy reklamy, plakaty, sklepiki i restauracje. Mieliśmy wrażenie, że z każdej strony chcą tutaj wyciągnąć od nas kasę, a sama opłata za wstęp do ZOO to jakiś kosmos (dorośli 18,5 euro, dzieci od 6 lat 9 euro!).Tłum ludzi jest nie do zniesienia, bardzo ciężko zobaczyć jakiekolwiek zwierzę w takich warunkach, a już z dobrego miejsca i z dziecięcym wózkiem – nie ma szans. 
TŁUMY...
WSZĘDZIE TŁUMY...

Wyszliśmy stąd bardzo szybko, nie wiem czy widzieliśmy nawet połowę, ale mieliśmy dość. Dlatego nie polecę Wam tego miejsca, cena na pewno nie jest adekwatna do tego co tutaj zobaczymy. O wiele bardziej podobało nam się klimatyczne i mniej okupowane przez turystów ZOO w Bratysławie. Samo miejsce, czyli ogrody pałacu Schonbrunner jest przepiękne. Na pewno warto tu przyjechać wiosną i latem kiedy wszystko już jest zielone i kwitnie. Ogrody zajmują taką powierzchnię, że nawet tłumy turystów nie są tutaj utrapieniem. Po wizycie w ZOO, ten spacer dobrze nam zrobił.



Wiedeń nie przekonał nas jako miasto przyjazne dzieciom i rodzinie. Warto tutaj przyjechać, ale ze starszymi dziećmi, takimi, które chodzą już do szkoły. W stolicy Austrii nie znajdziemy na każdym kroku placów zabaw, ani restauracji z kącikami dla dzieci, a tłum turystów nie będzie naszym sprzymierzeńcem, tym bardziej, jeśli dodatkowo pchamy dziecięcy wózek. A może Wasze odczucia są inne?

1 komentarz:

  1. Wieden jest fantastyczny. My tez udalismy sie do muzeum historii naturalnej, a Pani przewodnik (Elwira Rudnicka - jak bedziecie dluzej w Wiedniu koniecznie sie z nia skontaktujcie) opowiedziała nam swietne historie, dzieci byly zafascynowane wiec z checia wrocimy do Wiednia jeszcze raz, tym razem na dluzej :)

    OdpowiedzUsuń